Mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie wciąż wstydzimy się wizyt u psychiatry lub psychologa, nie mówiąc już o pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Ale niestety zaburzenia jedzenia mają podłoże psychologiczne, chorzy często tracą kontrolę nad swoim życiem i postępowaniem i muszą być leczeni w ośrodkach psychiatrycznych. Każde zaburzenia jedzenia są właściwie inne i wymagają indywidualnego podejścia do osoby, dlatego i sposoby leczenia są różne. Niewątpliwie pierwszym koniecznym krokiem jest wizyta u psychologa lub psychiatry. On z pewnością zdiagnozuje chorobę, oceni stopień jej zaawansowania i zagrożenia życia.
W niektórych przypadkach wystarcza stały kontakt z lekarzem, pomoc rodziny i chorzy wracają do zdrowia. Tak zdarza się jednak przede wszystkim we wczesnym stadium choroby, gdy nie ma jeszcze dużego wychudzenia i osoba chora naprawdę chce się leczyć. Jeżeli lekarz trafia na opór i widzi, że w domowych warunkach bardzo trudno osobie chorej się przełamać i zmienić chorobowe nawyki jedzeniowe kieruje ją do szpitala. Najlepiej, jeżeli jest to Oddział Nerwic z pododdziałem zaburzeń odżywiania.
- Byłam bardzo mile zaskoczona, gdy zobaczyłam jak wygląda leczenie w Klinice Nerwic - opowiada 24-letnia Magda (bulimiczka) - Wiedziałam, że zostałam przyjęta do szpitala, więc spodziewałam się leżenia w łóżku, leków, zastrzyków i całej tej nieprzyjemnej szpitalnej atmosfery. Nic podobnego. Pacjenci tworzą społeczność, którą kieruje wybierany co tydzień w obecności całego personelu samorząd. On właśnie organizuje zajęcia i zabawy w czasie wolnym(wycieczki, kino, teatr, ogniska, dyskoteki itp.). Tego czasu wolnego nie ma jednak dużo, bo plan zajęć jest bardzo napięty. Wstajemy o siódmej, potem gimnastyka i śniadanie. Później odbywają się zajęcia w grupach: psychorysunek, muzykoterapia, terapia grupowa, terapia zajęciowa, choreoterapia i psychodrama. Poza tym każdy pacjent ma swojego terapeutę, z którym spotyka się na terapii indywidualnej. Oprócz tych zajęć mamy również przydzielone obowiązki. Sami dbamy o czystość na oddziale i pomagamy personelowi. Cisza nocna obowiązuje od godziny 22. Wtedy pielęgniarka dyżurna czyta wieczorny relaks i gasi światło. Mimo wszystko jest ciężko, bo docieranie do prawdy bywa bardzo bolesne, trzeba poznać swoje lęki i je oswoić. A do tego nasilające się w chwilach stresu objawy. Zawsze można jednak liczyć na pomoc terapeutów i chętnych do rozmów pielęgniarek. Poza tym otaczają nas ludzie, którzy zmagają się z podobnymi problemami. Bez wstydu i strachu przed wyśmianiem i niezrozumieniem można mówić o swoich kłopotach. Wieczorami długo rozmawiamy, śmiejemy się. 10 tygodni to bardzo długo. Nawiązują się przyjaźnie nawet na całe życie. Niektórzy pacjenci nawet w czasie weekendowych przepustek nie chcą jeździć do domu. Jednak terapeuci zachęcają do życia w normalnym świecie, bo przecież wszyscy będziemy musieli tam wrócić.
W niektórych przypadkach wystarcza stały kontakt z lekarzem, pomoc rodziny i chorzy wracają do zdrowia. Tak zdarza się jednak przede wszystkim we wczesnym stadium choroby, gdy nie ma jeszcze dużego wychudzenia i osoba chora naprawdę chce się leczyć. Jeżeli lekarz trafia na opór i widzi, że w domowych warunkach bardzo trudno osobie chorej się przełamać i zmienić chorobowe nawyki jedzeniowe kieruje ją do szpitala. Najlepiej, jeżeli jest to Oddział Nerwic z pododdziałem zaburzeń odżywiania.
- Byłam bardzo mile zaskoczona, gdy zobaczyłam jak wygląda leczenie w Klinice Nerwic - opowiada 24-letnia Magda (bulimiczka) - Wiedziałam, że zostałam przyjęta do szpitala, więc spodziewałam się leżenia w łóżku, leków, zastrzyków i całej tej nieprzyjemnej szpitalnej atmosfery. Nic podobnego. Pacjenci tworzą społeczność, którą kieruje wybierany co tydzień w obecności całego personelu samorząd. On właśnie organizuje zajęcia i zabawy w czasie wolnym(wycieczki, kino, teatr, ogniska, dyskoteki itp.). Tego czasu wolnego nie ma jednak dużo, bo plan zajęć jest bardzo napięty. Wstajemy o siódmej, potem gimnastyka i śniadanie. Później odbywają się zajęcia w grupach: psychorysunek, muzykoterapia, terapia grupowa, terapia zajęciowa, choreoterapia i psychodrama. Poza tym każdy pacjent ma swojego terapeutę, z którym spotyka się na terapii indywidualnej. Oprócz tych zajęć mamy również przydzielone obowiązki. Sami dbamy o czystość na oddziale i pomagamy personelowi. Cisza nocna obowiązuje od godziny 22. Wtedy pielęgniarka dyżurna czyta wieczorny relaks i gasi światło. Mimo wszystko jest ciężko, bo docieranie do prawdy bywa bardzo bolesne, trzeba poznać swoje lęki i je oswoić. A do tego nasilające się w chwilach stresu objawy. Zawsze można jednak liczyć na pomoc terapeutów i chętnych do rozmów pielęgniarek. Poza tym otaczają nas ludzie, którzy zmagają się z podobnymi problemami. Bez wstydu i strachu przed wyśmianiem i niezrozumieniem można mówić o swoich kłopotach. Wieczorami długo rozmawiamy, śmiejemy się. 10 tygodni to bardzo długo. Nawiązują się przyjaźnie nawet na całe życie. Niektórzy pacjenci nawet w czasie weekendowych przepustek nie chcą jeździć do domu. Jednak terapeuci zachęcają do życia w normalnym świecie, bo przecież wszyscy będziemy musieli tam wrócić.